Poprawna jak na torebkową, nie wyróżnia się niczym specjalnym. Troszeczkę szorstka.

The Chinese art of scenting tea leaves with jasmine blossoms may have originated as early as the 5th century, but the trend really took hold during the Ming Dynasty (1368 - 1644) when 'bricks' of tea were abolished in favour of loose leaf, prompting tea artisans to experiment with new techniques. Designed as a drink for China's elite, this tea was strictly reserved for the Imperial Court where it was presented to the Emperor in elaborate ceremonies.
We've sourced our signature jasmine green tea from remote tea gardens in the south of China. The leaves are harvested and processed in the spring, then kept fresh until the summer jasmine season. Once picked, the young buds of jasmine start to open at dusk; they are then layered over the tea and carefully turned to release their essential oils, a process repeated up to six times overnight with fresh batches of flowers. The result is richly fragranced yet pleasingly light - delicious enjoyed at dusk, or as an after-dinner palate cleanser.

Płaska, zwykła, na szczęście nie gorzka. Wszystkie whittardy są do parzenia 1min, a nie 3-5 jak podaje producent, bardzo szybko puszczają "soki" i robią się bardzo gorzkie.

Słodkawa, z bardzo ciekawym aromatem. Jest dosyć przejrzysta w smaku. Czuć aromat wędzonego drewna.

AN INTENSELY AROMATIC BLEND INSPIRED BY MASALA CHAI. Gather around the fire for strange tales from the spice markets of ancient trade routes - this classic Whittard blend balances a smooth, full-flavoured black tea with aromatic cloves, zesty orange peel, sweet Madagascan vanilla and a scattering of yellow safflower petals. We love this spiced tea on dark winter evenings, and it's also rather good served iced with plenty of fruit on hot summer days.

Smaczna, aromat przypraw jest dosyć delikatny, wszystko współgra ze sobą. Pierwsze skrzypce gra czarna, gęsta, ale nie smolista herbata.

Jest bardzo gorzka. Wcale nie przypomina typowego darjeelinga. Najbardziej gorzka z całego zestawu. 

Przede wszystkim należy ustalić, że ta herbata ani trochę nie smakuje różą (płatkami róży). Ma lekko kwiatowy aromat, ale jest w swojej podstawie dość mętna, słodkawa. Sam aromat przypomina prędzej owoce róży, niż kwiaty. Jest to niespotykany smak, ale niekoniecznie porządany. Z pewnością mija się z oczekiwaniem.

Znakomita do deserów, nieodłączna z mleczną czekoladą. Inspirująca cukierników oraz kucharzy. Niezwykłą Earl Grey, jedna z najpopularniejszych herbat świata to mieszanka doskonała. Wykorzystuje dwa unikatowe szczepy – cejlońskiej oraz chińskiej czarnej herbaty – w sposób absolutnie wyjątkowy. Wyczuwalne, cytrusowe nuty to zasługa bergamoty, a smak słodyczy wydaje się być owocem wynikającym z obecności chabra. Parzyć krótko i treściwie, pić popołudniami.

Określiłabym ją mianem "lepszej jakości herbaty torebkowanej z UK" - czyli jest papierowa, ale da się ją pić. Sięgam po nią dość często, bo jest zwyczajnie wygodna. Ale nie da się jej pić na pusty żołądek, raz prawie zwymiotowałam. Wtedy ten papierowy aromat jest mocniej wyczuwalny, a cytryna jeszcze go podkreśla (słodkość niweluje). Sam aromat tej herbaty jest w porządku, parzy się głęboko, dość szybko jest gęsta. Tak że jest ok - jeśli chce się szybkiego earl greya. Oczywisty plus za bardzo ładne opakowanie... ale minus za to co jest w środku (papierowe, okrągłe torebki bez sznurka, jak saga czy minutka), nawet nie ze względu na estetykę, ale na to, że nie można się podzielić nią z nikim innym, chyba ze w podpisanym woreczku.